wtorek, 29 października 2013

Kacper wtedy, Kacper dziś.





W końcu, po 16-stu miesiącach od urodzenia naszego synka wywołałam zdjęcia.
Wyszło całe 200! 
Wiem, wiem, teraz wszyscy instagramy, instagruki itp.. a ja lubię tą papierową wersję
i cudownie znów było zatracić się i powspominać jak to z taaakiego kilkugodzinnego brzydala
wyrósł taaaaki fajny, mądry i ładny chłopczyk.
Spójrzcie tylko.




8 komentarzy:

  1. Ja też uwielbiam papierowe zdjęcia :-) Niestety rzadko robię odbitki, czego teraz żałuję, bo jakiś czas temu straciłam bezpowrotnie wiele zdjęć, które chętnie bym sobie teraz pooglądała...
    A Kacper jest do Ciebie baaardzo, bardzo podobny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Papierowe zdjęcia mają niesamowity urok! O wiele fajniej się ogląda takie niż na monitorze komputera!

    OdpowiedzUsuń
  3. najfajniejsze są momenty, kiedy dziecko odnajduje siebie na zdjęciach i nadziwić się nie może, że było inne :)
    ja już nie wywołuję pojedynczych zdjęć, stawiam na fotoksiążki, bo mi przynajmniej nic nie fruwa po mieszkaniu, nic nie ginie, nikt nie podkrada fotografii :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie zdjęcia to tylko na papierze.
    Mają jakąś taka magie w sobie

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ten czas szybko mija - widac to po zdjęciach, prawda?
    Musi Pani wymyślić jakiś ciekawy sposób na przechowywanie tych zdjęć, aby były świetną pamiątką, która zarazem będzie zdobic mieszkanie. :))

    Zapraszamy również na swój blog: http://beticco-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. też uwielbiam tę wersje zdjec czyli drukowaną która można dotknąć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja tez nie bede oryginalna jak napisze, ze mam tysiace zdjec na komputerze, ale jednak te wydrukowane to jest cos nieporownywalnego.
    i tez wole albumy ktore mozna brac do reki, i zdjecia, ktore mozna calowac:)

    OdpowiedzUsuń