poniedziałek, 31 grudnia 2012

Niezwykłe 366 dni...


Rok 2012 możemy oficjalnie zakończyć i powiedzieć, że był udany, a nawet bardzo udany.

Najważniejszym tegorocznym wydarzeniem było oczywiście przyjście na świat naszego synka Kacperka.
Był to zdecydowanie absolutny Hit Sezonu!
Kolejnym ważnym punktem w naszym życiu, a właściwie ważną decyzją, którą podjęliśmy była przeprowadzka do Polski.
Te dwie istotne pod każdym względem sprawy wywołały ogromne uśmiechy na naszych twarzach 
i wniosły w nasze życie mnóstwo emocji i pozytywnej energii.
Oby więcej takich optymistycznych posunięć w Nowym 2013 Roku!


W ten ostatni dzień starego roku 2012 życzymy wszystkim dużo szczęścia, pomyślności 
i oby ten rok 2013 okazał się jeszcze lepszy niż poprzedni.

A dla wszystkich imprezowiczów udanej zabawy Sylwestrowej!
Bo nasz Sylwester minie pod hasłem "dres+tv" :)





czwartek, 27 grudnia 2012

O tych dniach, które minęły już.


24, 25, 26 grudnia - dni, które minęły stanowczo za szybko...
Ale był to czas, na który czekaliśmy baaardzo długo. 
Kilka ostatnich lat Święta spędzaliśmy w Anglii, zawsze sami, zawsze we dwoje i zawsze czegoś brakowało..
Brakowało Magii Świąt.

Ale w tym roku to było coś zupełnie innego, był to czas spędzony w rodzinnym gronie, 
w pięknej świątecznej atmosferze, było tak jak sobie wymarzyliśmy już dawno.
I do tego nasz kochany mały człowieczek, który za bardzo nie wiedział o co chodzi, 
skąd nagle tyle ludzi się wzięło, co oni robią z tymi kolorowymi pudełkami i w ogóle o co kaman?:)
Ach było PIĘKNIE!!

Kacperek na prezentowym tronie:)

Harce z babciami:)


I nawet kochany wujaszek załapł się na fociaka:)


A tutaj to już miks części naszych prezentów, z których jesteśmy meega zadowoleni:)))
Dziękujemy.





niedziela, 23 grudnia 2012

Życzę.

Dla wszystkich blogowiczek, blogowiczów, moich czytaczy i nieczytaczy ślę Świąteczne Życzenia.
Oby pomysły na posty nigdy się nie kończyły, a nasze dzieci zawsze grzeczne były:)


Zdrowych, spokojnych i pełnych prezentów Świąt Bożego Narodzenia
oraz Szczęśliwego 2013 Roku
życzą
Kacper Iwona Mariusz.



Do napisania po Świętach!


piątek, 21 grudnia 2012

Kacper po polsku..

Kacper w Polsce to dziecko Anioł, w niczym nie przypomina angielskiego Kacpra:)
Nie płacze, (no! zdarzają się delikatne foszki..), jest towarzyski, śmiejący się i pogodny.
Lgnie do wszystkich odwiedzających nas kobietek, w końcu to facet nie?:)
Nie wiem czy to zmiana środowiska, zmiana atmosfery, kraju, ale to dobrze, ba! bardzo dobrze:)
Nawet sen się unormował, o którym pisałam w poprzednim poście.

I trochę prywaty:
Nareszcie doczekaliśmy się naszej angielskiej przesyłki, nasz kilkuletni dobytek zmieścił się w połówce busa.
A obecnie krążymy między dwoma domami. Chwilowo zamieszkujemy u rodziców,
ale już niedługo zamieszakamy w całkiem innym domku, całkiem niedaleko, niedaleko mamusi oczywiście:)
Jak już się ogarniemy (może się uda jeszcze w tym roku), to napiszę co nieco:)

I trochę tematów bardziej świątecznych...
W tym roku mam dość tych kolorowiastych, bałwankowo-choinkowych i meggga świątecznych torebeczek na prezenty
i w związku z powyższym, postanowiłam nieco ruszyć moją wyobraźnię i opakowania na prezenciory robiłam sama, a co!!
Nie jest to żadne ŁAŁ, ale takie moje.


Także prezenty cierpliwie czekają na "ten" dzień a od jutra wielkie kucharzenie.
Zabieramy się z mamą za pieczenie ciast.
A Kacper będzie urzędował z tatą:)





sobota, 15 grudnia 2012

jesteśmy:)

Powitani chlebem i solą chciałoby sie rzec:)
 a taka na serio to był krupnik (lol!).

W czwartek dotarliśmy na miejsce i już jesteśmy w śnieżnej PL:)
I już piszę co u nas.
Coś o co najbardziej się martwiłam to był Kacprowy lot, pierwsza podróż samolotem. Jak było?
mhmmm... nie napiszę, że było super i przespał całą drogę bo bym skłamała, było trochę płaczu, krzyku,
trochę spania, trochę marudzenia, daliśmy radę:) Zuch chłopak! A w Polsce czujemy się jak ryby w wodzie,
Kacperski jest przenoszony z rąk do rąk, odwiedzają nas ciocie, babcie, wujkowie, jesteśmy tu i tam:)
Nikogo aię nie boi, śmieje się, fajnie jest.
Ogólnie czujemy się jak na urlopie:)

Tylko Kacprowe spanie zostało całkowicie poprzestawiane, robi dłuugie drzemki w ciągu dnia,
co jest dobre dla mnie, ale sen ma baardzo niespokojny(częste pobudki z wielkim płaczem). Mam nadzieję, że się przestawi. 
Dzisiaj wieczorem trafiłam na małą zaskoczkę: mleko, o które się tyle martwiłam - Bebilon,
znalazłam dopiero w ósmym sklepie. Czyżby mało dzieci je piło, czy może moja wioska tak słabo zaopatrzona?:)
Tyle na dziś, taki skrót naszych ostatnich dni, a od następnego posta szalejemy z konkretnymi zdjęciami.

Miłej niedzieli dla wszystkich!!








wtorek, 11 grudnia 2012

Między kuchnią a salonem.


U innych świąteczny klimat a my bujamy sie z pudłami:)
Pakowanie jest naszą zmorą od kilku dni.
Zdecydowanie przeprowadzka daje nam w kość.

A Kacper? - niczym nie przejmujący się młody dżentelmen, śpi, je, bawi się i nic go nie rusza,
a my zmeczeni, niewyspani, wędrujący między kuchnią a salonem, między parterem a piętrem,
pokonując niezwykle strome, angielskie schody, przekładając to i owo z miejsca na miejsce,
układając i robiąc różne pudłowe kombinacje:)
a góra kartonów rośnie z minuty na minutę i to wszystko zdaje sie nie mieć końca.

Jedyne co mnie teraz trapi to to jak zniesie podróż i jak przetrwa lot mój pieciomiesięczniak (strach się bać).
Jedynym z plusów jest to, że startujemy dosyć późno, bo o 16.30,
 więc wyobrażam sobie to tak: kilka bujnięć, kilka uniesień w górę i będzie słodko chrapkował, tak się pozytywnie nakręcam haha:)
Myślę sobie, będzie dobrze:)

A to nasz taki artystyczny nieład.


A na następny post zapraszam już ze śnieżnej Polski.
A propo, dla wszystkich którzy nie widzieli naszych zmagań Kacprowo-zdjęciowo-paszportowych zapraszam tutaj


niedziela, 9 grudnia 2012

ten moment...

O powrocie do Polski.
O powrocie do rodziny, bliskich.
O tym post będzie dziś, taki troszkę sentymentalny.

Po kilku latach pobytu na "deszczowej wyspie", decyzja została podjęta, wracamy:)
Nadeszła chwila, dłuuuugo wyczekiwana przeze mnie...
To nie była pochopna i nieprzemyślana decyzja, to było... jak by to napisać...
świadome, rozsądne i dojrzałe a przede wszystkim zaplanowane.
Nie będę się tutaj rozpisywać, dlaczego, co i jak, czemu tak nagle (bo takie pytania padały),
ani nie będę też pisać, moje przeciw UK i moje za PL.
Poprostu tak i już.
Wiele osiągnięć i zrealizowanych celów, mnóstwo poznanych wspaniałych ludzi.
To właśnie tutaj były nasze zaręczyny.
To właśnie tutaj planowaliśmy nasz ślub.
To właśnie tutaj narodził się nasz synek i właśnie tu przeżył swoje pierwsze 5 miesięcy.

Teraz nowa droga przed nami, nowe wyzwania, nowe cele, priotytety i całe mnóstwo zmian.
Czy wybór okaże się lepszy i co przyniesie powrót do ojczyzny, czas pokaże.
Grunt to być optymistą i nie poddawać się.
A tacy właśnie jesteśmy.

Wspaniałe wspomnienia pozostaną na zawsze.




Życzcie powodzenia!



czwartek, 6 grudnia 2012

Grudniowy zaciesz:)

6 grudnia - Mikołajki...
Nigdy specjalnie nie celebrowałam tego święta.
Pamiętam tylko, że jako mała dziewczynka dostawałam jakieś słodkości od rodziców, to tyle.
Jestem zdania, że skoro wigilia i pierwsza gwiazdka za pasem, to wtedy lepiej poszaleć prezentowo i bardziej szczególnie spędzić ten czas:)
Ale ponieważ pojawił się Kacperek, święto Mikołajkowe będzie zdecydowanie należało właśnie do niego. 
I właśnie z tej okazji zrobiliśmy mikołajkową sesję zdjęciową.
Śmiechu było co niemiara,
 wyginania się, rozśmieszania i błaznowania również, ale czego się nie robi dla przyjemności takiego przystojniaka:)

Ponieważ w tym roku święta niezwykłe, bo niezwykle rodzinne, no i mały człowieczek zobaczy to i owo,
postanowiłam niezwykle pospieszyć się z kupowaniem prezentów. Ogłaszam wszem i wobec, że podarki dla każdego już są!:)
I nawet udało mi się przejść obok tych szaleńczych tłumów na mieście.
Mogę tylko oznajmić jednogłośnie że, świąteczny szał zaczął się na dobre!


A Wam jak idzie czytelnicy moi?
Prezenty gotowe?





A na koniec mały backstage z produkcji gifa:)



Udanego Mikołajkowego Dnia!!!



wtorek, 4 grudnia 2012

Zaproszenie.

Niedługo, bo dokładnie za niecały miesiąc będzie wielki dzień dla naszej rodzinki. 
Data 30 grudnia 2012 zapadnie na długo w naszej pamięci.
Kacperek zostanie ochrzczony i dołączy do zacnego grona dzieci bożych.
 Uroczystość już prawie zaplanowana, rodzice chrzestni powiadomieni, zaproszenia wysłane...

A właśnie co do zaproszeń..
Stworzyłam je sama:)
Mało oryginalnie, bo pomysł został brutalnie i w całości ściągnięty z internetu,
ale wykonany własnymi łapkami.

Pamiętam, że już z okazji mojego ślubu miałam ochotę wykonać ręcznie zaproszenia,
ale w ferworze przygotowań i całej masy innych spraw do załatwienia, dałam sobie spokój.
Czas nadrobić zaległości:)




Do pracy również dołączył mąż, coś druknął, coś obrobił i wyszło nam takie coś:)
Biały papier, czarno-białe zdjęcie plus sprawna drukarka i kilka pięknych słów.
Takie małe, a cieszy.






sobota, 1 grudnia 2012

Co uwielbiam?

Pintersta uwielbiam!
Co prawda posiadam swoje konto dopiero od kilku tygodni, ale to co tam znajduję to istne cuda, 
tak! cuda na kiju!
Zdjęcie poniżej totalnie mną zawirowało! I wkurzam się sama na siebie, że na taki genialny pomysł nie wpadłam! 
Bo kto wie, co by teraz na Kacprowej ścianie się działo:)
Przecudna ściana z napisami charakteryzującymi Twoje dziecko. 
Można napisać imię, datę urodzenia, długość ciała dziecka, wagę i godzinę przyjścia na świat:)
A właściwie można napisać wszystko co tylko dusza zapragnie:)
Niesamowite prawda!? Czego to ludzkie głowy nie wymyślą! Tylko się zachwycać!


A u nas było tak: urządzając Kacprowe "łoże" miałam mega pustkę, nie szukałam inspiracji,
ani nie śmigałam po "pinterście". Jako że w naszej sypialni jest jego kącik, a że jedna ze ścian jest seledynowa, kolorystyka zrodziła się sama. 
Kilka zielonych dodatków w postaci pościeli oraz własnoręcznie
wymalowanych ptaszków ożywiło miejsce Kacperkowych snów:)
I tak powstało spanko dla małego człowieczka.

Ponieważ nie lubię wrzucać gołych inspiracji, dodaje również kilka naszych fotek.
Może i moje pomysły będą inspiracją dla którejś z przyszłych mam.




A na koniec też coś co lubię i Kacper też to lubi:)
Przepiękne kołysanki w wykonaniu Grzegorza Turnaua i Magdy Umer

Tak na dobry sen:)





środa, 28 listopada 2012

Nasz Ci ON.

Tak, dziś Kacperek skończył 5 miesięcy i mam wrażenie, że ten okres minął niczym strzała. 
Już nawet nie pamiętam kiedy to minęło, kiedy 15 razy na dobę zmieniałam pieluchy, 
kiedy karmiłam co 2h, co 1,5h, a nawet co 40 min, 
kiedy spał non stop, jadł i spał, jadł i spał. 
A teraz to tylko mogę się zadowolić kilkoma 20 minutowymi drzemkami, bo śpiochem to ON nie jest.

I doprawdy nie mogę uwierzyć w to, że dziecko z taką prędkością wspina sie na takie poziomy, 
robi postępy niczym torpeda i ani myśli się zatrzymywać. 

Rośnie nam taki mały mężczyzna:)

Dużo zdrówka życzymy z okazji tej piąteczki Kacperku!!





piątek, 23 listopada 2012

P razy dwa.

Jako, że wszędzie powoli robi się świątecznie, ja również wprowadziłam na bloga nieco bożonarodzeniowy nastrój.
Baner został lekko zmodyfikowany poprzez zgrabne rączki mojego męża:)


Nawiązując do tytułu posta: P razy dwa, czyli:
PYTAM I POLECAM.

Ponieważ już całkiem niedługo z całą rodzinką wybieramy się na święta do Polski
mam pytanie do dziewczyn-mam, które mieszkają, bądź mieszkały w Anglii.
Czy istnieje odpowiednik angielskiego mleka Aptamil?
Naczytałam sie na przeróżnych forach internetowych, że Aptamil to polskie mleko Bebilon...
gdzie indziej piszą że Bebilon = angielskie mleko CowGate.
A jeszcze jedna mama podaje, że Bebilon to mieszanka mleka Aptamil i CowGate.
Totalnie zgłupiałam a w głowie mętlik, HELP!


Z serii POLECAM

Zauważyłam, że od kilku dni Kacperek ma szorską i przesuszoną skórę na policzkach.
I nie zamartwiałabym się tak, ale ostatnimi czasy głośno o różnorakich alergiach pokarmowych,
skazach białkowych i o atopowym zapaleniu skóry.
Zaczęłam się zastanawiać i stosować różne środki, aby to załagodzić.
Będąc w aptece kupiłam krem E45 do suchej skóry, który nie pomógł nic a nic, następnym lekiem był Diprobase krem,
który przepisała położna, też okazał się klapą...
W końcu po kilku nieskutecznych próbach zdecydowałam się na wizytę u lekarza. I bardzo dobrze!
Doktor przepisał maść-krem Aveeno.
Dopiero kilka razy użyłam, a efekty widoczne gołym okiem:)
Krem Aveeno to naturalny lek oparty na bazie płatków owsianych,
w skład którego wchodzi  gliceryna, wazelina i olej mineralny.
Składniki te doskonale nawilżają i natłuszczają a także działają łagodząco i koją delikatną skórę niemowlaka.
U nas sprawdził się genialnie, widać różnicę, widać, że działa:)
Także gorąco polecam!




środa, 21 listopada 2012

Nie i już!

Około 2 tygodnie temu zaczęliśmy regularne wprowadzanie nowości do Kacprowego menu.
Staraliśmy sie rozszerzyć dietę o kilka produktów a wyszedł tylko jeden. Na pierwszy strzał poszedł bezsmakowy kleik ryżowy.
Zaczęliśmy co prawda około godziny 16 i to był błąd. Kacper nie był chętny do współpracy. Było stanowczo za późno.
Następny dzień przyniósł radość. Kleik został przyjęty i tak jest do dziś. Dwa razy dziennie, rano i popołudniu. 
Bo reszcie Kacper ewidentnie mówi: Nie!
A próbowaliśmy już własnej roboty zmiksowaną marcheweczkę oraz ziemniaczka.  
Gotowy słoiczkowy deser w postaci banana zmiksowanego z brzoskwinią, też był be.
A w lodówce już czekają następne słoiczki do testów, w szafce ukryty cały zestaw kaszek wszelakiego smaku.
Cóż nam pozostaje, kleikowanie i kaszkowanie ot co!, może z czasem nabierze rozpędu...


A na ten moment wygląda to tak:
godz 7. - mleko 100-120 ml
godz. 10 - kleik ryżowy na mleku modyfikowanym 
godz. 13 - mleko 120 ml
godz. 16 - 16.30 - kleik ryżowy ma mleku modyfikowanym
godz. 20 - mleko 150 ml (podczas snu)
godz. 24 - mleko 150 ml (podczas snu)
między 3 a 4 - 150 ml (podczas snu)

Z obliczeń wynika, że wieczór i noc są jedynymi porami kiedy nasze dziecko potrafi "dobrze" zjeść.
Bo to taki nasz nocny głodomorek:)




niedziela, 18 listopada 2012

F.E.L.E.R

A to feler - westchnął seler...

Kupiłam takie oto piękne, granatowe cudeńko, w sam raz na zimowe dni, dla naszej chudzinki. 
A o czym mowa?
O kombinezonie.
Ocieplany, podszyty polarkiem, pikowany, z fajnym dopasowaniem - gumką wszytą po bokach i
kapturkiem. Dodatki w postaci brązowego sztruksu totalnie mnie urzekły.


Byłoby wszystko okej, gdyby nie "drobny" feler. Kiedy przyszłam z tym cudeńkiem do domu i ubrałam Kacpra
(właściwie ciężko mi było go wcisnąć) okazało się, że
wyposażony został w bardzo niewygodne zapinanie.
Kombinezon ma wszyty suwak, który kończy się w "kroczu", jeśli tak to mogę nazwać, dalej poprostu się nie rozsuwa i
przez ten drobny mankament ciężko wsunąć dziecku nóżki.
Szczególnie ważna sprawa zimą, kiedy dziecku ubiera się wiele warstw, co już jest dla niego denerwujące
i jeszcze dochodzi zapinanie kombinezonu, wtedy to można nazwać TOTAL WRZASK!


Niestety nie mogliśmy go dłużej trzymać w domu
i tym sposobem kombinezon spowrotem zasilił półki sklepowe.
Piszę dla tych, którzy dopiero wybierają się na zakupy, aby zwrócić na ten detal większą uwagę.

Ale nie ma tego złego...
Do naszego domku przywędrowało inne podobne cudeńko, z którego jesteśmy w 100% zadowoleni.
Kombinezon został przymierzony przez najmłodszego domownika i przyjęty z wielką aprobatą.
A na zdjęcia z modelem zapraszamy zimą, pochwalimy się:)
Co najważniejsze zamek( a nawet dwa!) wszyty do saaaaameeego końca, co naprawdę ułatwia ubiór:)

Jeszcze tylko ciepła czapa oraz szal i możemy się zmierzyć z ostrą zimą:)


P.S. Nasze dziecko poszło dziś spać o całą godzinę wcześniej. 
Chyba jutro czeka nas dłuuuugi dzień i wczesna pobudka oczywiście:)


środa, 14 listopada 2012

Kacprowe nie(love).

Przyszła jesień i...

...mam wrażenie, że moje dziecko się odkorkowało, odblokowało i otworzyło. 
Tak, tak otworzyło w końcu swoje zgrabne usteczka i zaczęło pić mleko. 
I ten fantastyczny stan trwa już 2 tygodnie. Bo do tej pory nie było najlepiej. 
NIEJADEK - to określenie najbardziej pasowało do Kacpra.
Kacper zawsze niewiele jadł, zawsze był pod kreską, zawsze za mało, 
(oprócz kilku tygodni po urodzeniu, kiedy ładnie przybierał na wadze). 
Potem coś go zastopowało, nie wiadomo czemu..? Dwukrotnie przebadany przez lekarza, zdrowy,
 bez żadnych alergii pokarmowych, 
jadł ale niewiele, a my się martwiliśmy...
I to częste ważenie... częste bo raz w tygodniu, a waga nigdy nie pokazywała tego co powinna. 
Wiele zmarnowanego mleka i niedopitych butelek. 
Bo jak naszykowałam 90ml to zjadł zaledwie 60, jak zrobiłam 120 to zjadał 90 i tak w kółko. 
Ciężko było trafić. 
Mnóstwo przeczytanych artykułów, morze porad, obecność na przeróżnych forach internetowych, 
rozmowy z lekarzem i położnymi - nic nie skutkowało. 
Próbowałam zmienić mleko na inne, też nie przynosiło żadnych korzyści.

Aż w końcu nastały piękne dni. 
Opracowałam kilka metod karmienia, wprowadziłam jedzenie podczas snu,
zmodernizowałam pory karmienia, a także zaczęłam podawać inne porcje mleka. Odblokował się:)

Jest dobrze, waga idzie w góre:)

Może to ta jesień?

Brawo synku!! Tak trzymaj!

niedziela, 11 listopada 2012

Imię jego...

Często zastanawiało mnie to w jaki sposób inni rodzice wybierają imię dla swojego dziecka.
Czy sugerują się czymś, może inspirują 
a może aby upamiętnić czyiś żywot nadawają imię np. po babci lub dziadku?
Mój pomysł był taki: piszemy z mężem na dwóch oddzielnych kartkach około 5 naszych faworytów,
następnie sprawdzamy czy coś się pokryje, jeśli tak to sprawa prosta, jeśli nie bawimy się dalej:)
Bo przecież jakaś metoda musi być:)

Ale życie napisało zupełnie inny scenariusz:

Pewnego słonecznego dnia, w drodze powrotnej z pracy, jadąc autobusem nr.41, pewna dziewczynka, 
która siędziała na przodzie pojazdu krzyknęła do swojego kolegi:
- Kacper! Kacper!.........  bardzo szybko zaświtała mi pewna myśl...
Dotarłam do domu totalnie podekscytowana tym imieniem i pytam męża: "A co myślisz o Kacprze??" 
a on na to, bez większego namysłu:  "może być" :)
I tak zostało.
Bez zbędnego wybierania, głowienia i zastanawiania się.
Bo tak naprawdę imię Kacper zawsze mi się podobało:)
Szczerze mówiąc nigdy specjalnie nie interesowało mnie znaczenie imion, 
ani przesadnie w to nie wierzyłam, ale to co znalazłam w sieci bardzo mi się spodobało:

Kacper:

"Kacper to imię pochodzenia perskiego i oznacza "dostojny".
Liczbą imienia Kacper jest trójka. Trójka oznacza ludzi pełnych entuzjazmu i optymizmu, którzy potrafią się cieszyć każdym dniem i w każdej sytuacji potrafią dostrzec coś dobrego. Znakiem zodiaku imienia Kacper jest Lew, a planetą Jowisz. Kacper jest osobą, której uśmiech nie znika z twarzy. Zawsze pogodny i pełen optymizmu. W życiu stara się szukać pozytywnych stron, potrafi się cieszyć towarzystwem innych ludzi. Ma grono przyjaciól, którym chętnie pomaga bez względu na koszty. Nie jest jednak imprezowiczem. We wszystkim co robi zachowuje umiar i dostojność. W najbardziej szalonych sytuacjach, zachowuje się odpowiednio, nie poważnie i sztywno, ale też nie traci totalnie głowy. Lubi dowcipy, potrafi śmiać się nawet z samego siebie. Lubi przesrzeń. Często zmienia miejsce zamieszkania. Lubi podróże. Kacper nadaje się na męża i ojca. Jest osobą bardzo opiekuńczą i troskliwą. Potrafi zadbać o dom i rodzinę. Często dzięki swojej dobroci jest przez żonę wykorzystywany.
Zawodami idealnymi dla osoby noszącej imię Kacper są: komik, organizator przyjęć, psycholog."

Co prawda przedostatnie zdanie nie do końca mi leży... no ale nie może być tak słodko przecież:)


Znaczenie imienia zostało zapożyczone ze strony http://www.znaczenieimion.org.

czwartek, 8 listopada 2012

post o poście.

 Z cyklu: czwartkowe przemyślenia.

Prymuską z języka polskiego nigdy nie byłam, wypracowania również nie były moją mocną stroną, 
ale zakładając bloga pomyślałam sobie "przecież coś skrobnąć trzeba" i co teraz?

U mnie wygląda to mniej więcej tak:
Kiedy pomysł na posta już gotowy a w głowie ułożonych kilka sensowych zdań, zasiadam do komputera i?
I nic, pustka! 

Do napisania posta przygotowuję się dzień, dwa, czasem cały tydzień. 
Na stole leży otwarty notes obok długopis a ja notuję, składam zdania, skreślam, sprawdzam pisownię,
myślę i kombinuję jak tu napisać coś aby miało ręce i nogi:)
Bo u mnie pisanie i wena nie idą w jednej parze.
Ze zdjęciami już lepiej, zawsze wiem, które dodać, potem krótka obróbka, montaż i gotowe.

Często zastanawia mnie jak to robią to inni?

Przeglądając i czytając przeróżne blogi poprostu zazdroszcze i podziwiam innych
za lekkie pióro, bo u mnie to pióro waży sporo.
Zazdroszczę umiejętności pisania.
 słów płynących jak z nut, 
zdań układających się w jednolitą i spójną całość.
A takie wspaniałe posty czyta sie bajecznie.

Tyle na dziś:)

Spokojnego wieczoru dla wszystkich czytających:)


wtorek, 6 listopada 2012

Niedziela, zakupy i my.

Ponieważ darzę ogromną miłością sklep jakim jest Ikea 
(większość Kacprowej wyprawki była skompletowana właśnie tam) 
niedziela należała do niej.
40 km, 0,5 godziny jazdy i jesteśmy. Sklep w którym mogłabym siedzieć do wieczora, 
wkładać do koszyka, wybierać, a może jeszcze to, może tamto, oooo..! tego jeszcze nie mam:)
 Miłośnicy Ikei zapewne doskonale wiedzą o co mi chodzi:)
Dlatego, że niedługo zaczynamy wprowadzanie nowych posiłków naszemu niejadkowi, 
zaopatrzyliśmy się w kilka naprawdę "niezbędnych" gadżetów.

Nasz domowy budżet został lekko nadszarpnięty, ale czego się nie robi dla tych uśmiechniętych i radosnych twarzy:)






Nie mogłam przejść obojętnie obok tego słodkiego, żabkowego zestawu.
Muszę dodać, że miseczka ma wbudowany przylepiec dzięki czemu nie będzie się suwała po stoliczku, fajny pomysł!

Kolorowy zestaw łyżeczek, kubeczków, talerzyków i miseczek to tak na zaś:) Bo przecież trzeba myśleć o przyszłości. 
Kacper szybko rośnie i niedługo powie: "Mamo, organizuję Garden Party!", a wtedy kolorowy zestaw będzie jak znalazł:)

Zawędrował również do naszego koszyka śpiworek, ponieważ stary robi się już lekko za mały, nowe cudeńko musiało być nasze:)





W naszym koszyku znalazł także miejsce misio "pasiaczek".
Kacper przebadał go pierwszorzędnie,  
miętosił, gryzł, całował, przyduszał, tarmosił i gniótł.
Testy przeszedł pozytywnie:)


Na koniec zostali dobrymi przyjaciółmi:)

Swoją drogą uwielbiam robić zakupy dla Kacperka:)


Oczywiście znalazło się również kilka drobiazgów dla "perfekcyjnej pani domu" :)


A kochany tatuś jako, że nie jest fanem zakupów (żadnych zakupów!),
 ku pokrzepieniu w drodze powrotnej, 
zafundował sobie puszeczkę "Leszka", a co, niech ma! :)


niedziela, 4 listopada 2012

Niedzielna Niespodzianka.

Bo ktoś wyróżnił nas i jest nam szczególnie miło:)

A tym kimś jest EMMA.
Dziękujemy jeszcze raz.
Zatem wkręcamy się do fajnej zabawy:)


Jest to zabawa dla blogów do 200 obserwatorów,

 ma na celu zwiększenie popularności bloga i możliwość wzajemnego poznania się.

Zasady:
 gdy zostajesz nominowany odpowiadasz na 11 pytań zadanych przez osobę nominującą, 
a następnie nominujesz 11 blogów i wymyślasz dla nich pytania.


A więc odpowiadam na pytania:

1. Czy chciałabyś jeszcze mieć kolejne dziecko?
- Oczywiście, że tak:)
2. Jakie jest Twoje ulubione ciasto?
- Kocham sernik całym sercem:)
3. Twoja ulubiona firma z ubrankami dziecięcymi?
- Nie mam takiej, kupuję ubranka wszędzie nawet w sh.
4. Gdzie byś pojechała na wycieczkę marzeń?
- Jest całe mnóstwo miejsc, które chciałabym odwiedzić, 
ale ostatnimi czasy marzę o weekendzie w SPA:)
5. Jaki masz talent?
- hmm.. totalne beztalencie ze mnie :D, a tak serio to lubię wszelkie DIY, 
od mebli po biżuterię kończąc na przerabianiu ubrań.
6. Twoja ulubiona zabawka z dzieciństwa?
- Kurcze, nie pamiętam, chyba nie miałam takiej.
7. Twoje największe osiągnięcie do tej pory?
- Kacperek:)
8. Jakimi pięcioma słowami byś się opisała?
- Czasem niecierpliwa, łatwo denerwująca się, chcąca mieć wszystko tu i teraz,
ale ogólnie optymistka i dobra duszyczka ze mnie:)
9. Jaki jest Twój sposób na jesienną chandrę?
- Relaks w domku, koło męża i synka:)
10. Jaką przekąskę przygotowujesz dla niezapowiedzianych gości?
- Nie jestem dobrym kucharzem, a jeśli już to pewnie coś na szybko np. sałatkę:)
11. Lubisz brać udział w tego typu zabawach blogowych?
- Pewnie!

Teraz moje nominacje:


Moje 11 pytań na które należy odpowiedzieć:

1. Jaka jest Twoja ulubiona potrawa?
2. Film, który mogłabyś polecić.
3. Kim chciałaś zostać w przyszłości będąc dzieckiem?
4. Czy uprawiasz jakiś sport, jeśli tak to jaki?
5. Twoje życiowe motto brzmi:...
6. Bałaganiara czy pedantka, które bardziej do Ciebie pasuje?
7. Czerń czy biel?
8. Kawa czy herbata?
9.Twoja podróż marzeń.
10.Czy mogłabyś określić swój styl?
11.Łatwo wybaczasz?

sobota, 3 listopada 2012

SKOK

Jakiś czas temu czytałam o skokach rozwojowych u dziecka na blogu u Anuszki.
Obserwując naszego synka wydawałoby się, że nas to nie dotyczy.
Do pewnego momentu..

15 i 16 tydzień Kacpra upłynął w miare spokojnie, ale za to tydzień 18 to zdecydowany skok rozwojowy.
Według tabelki rysunkowej od 15 do 19 tygodnia widnieje chmurka z piorunkiem.
Kacper od dwóch tygodni jest straszliwie marudny, płaczliwy, buczy i mruczy bez powodu, jak już zawiśnie na czyimś ramieniu to odłożyć się go nie da.
Jest i tego mały plus, świetnie nauczyłam się wykonywać kilka czynności jedną ręką, ha!
Noce też nie należą do najlepszych, uzależnił się od smoczka całkowicie.
Zazwyczaj takim skokiem dziecko zdobywa nową umiejętność.
Także teraz czekamy na wielkie boom! Zobaczymy czym tym razem nas zaskoczy synek nasz:)
O tych i innych umiejętnościach w kolejnych postach oczywiscie.

Szczypiorek nasz:)



wtorek, 30 października 2012

mam na myśli...

... mapę myśli.

Buszując w sieci, będąc tu i ówdzie, wędrując po różnych dzieciowych stronach natknęłam się na pewien ciekawy i mądry obrazek.
Bo każdy młody rodzic wie, że na początku macierzyństwa lekko nie jest i niejednokrotnie się zastanawia dlaczego jego dziecko płacze.
Pierwsze dni po narodzinach są niezwykle trudne, ale aby troszkę pomóc roztargnionym rodzicom znalazłam takie coś:



MAPA PŁACZU DZIECKA



Kliknij TU aby powiększyć obrazek.

Więcej na ten temat możecie znaleźć TU - bardzo ciekawy wpis - GORĄCO POLECAM.



niedziela, 28 października 2012

123 dni...

...czyli 4 miesiące za nami.
28 czerwiec 2012, ten dzień pamiętam jak dziś.
Ja - dwa tygodnie po terminie z ogromnym brzucholem przetaczająca się z boku na bok, kiedy to toaleta była moim największym przyjacielem:) 
i czekająca na tą upragnioną miejscówkę w szpitalu. To jakiś armagedon był! Szpitale przepełnione. Czyżby wszystkie kobiety chciały rodzić na raz?!
W końcu się doczekałam i urodziłam takiego dużego dziabąga:)
Kacperek przyszedł na świat poprzez cesarskie cięcie, ważył 4.210, 10 punktów w skali Apgar i miał się całkiem okej:) i nadal ma się OKEJ:)

Zapraszamy na Kacprową fotorelację, czyli 4 miesiące w obiektywie.



 Reasumując, te 4 miesiące upłynęły nam spokojnie i szczęśliwie. I oby tak dalej.
Oczywiście, pojawiły się momenty kryzysowe i chwile zmęczenia, ale wedle znanego powiedzenia: "Co nas nie zabije to nas wzmocni" :)
Caly czas uczymy się być dobrymi rodzicami, bo przecież nauka czyni mistrza:)

                                  Kacper 4 mies. temu                                                                     Kacper teraz