A to feler - westchnął seler...
Kupiłam takie oto piękne, granatowe cudeńko, w sam raz na zimowe dni, dla naszej chudzinki.
Kupiłam takie oto piękne, granatowe cudeńko, w sam raz na zimowe dni, dla naszej chudzinki.
A o czym mowa?
O kombinezonie.
Ocieplany, podszyty polarkiem, pikowany, z fajnym dopasowaniem - gumką wszytą po bokach i
kapturkiem. Dodatki w postaci brązowego sztruksu totalnie mnie urzekły.
Byłoby wszystko okej, gdyby nie "drobny" feler. Kiedy przyszłam z tym cudeńkiem do domu i ubrałam Kacpra
(właściwie ciężko mi było go wcisnąć) okazało się, że
wyposażony został w bardzo niewygodne zapinanie.
Kombinezon ma wszyty suwak, który kończy się w "kroczu", jeśli tak to mogę nazwać, dalej poprostu się nie rozsuwa i
przez ten drobny mankament ciężko wsunąć dziecku nóżki.
Szczególnie ważna sprawa zimą, kiedy dziecku ubiera się wiele warstw, co już jest dla niego denerwujące
i jeszcze dochodzi zapinanie kombinezonu, wtedy to można nazwać TOTAL WRZASK!
Niestety nie mogliśmy go dłużej trzymać w domu
i tym sposobem kombinezon spowrotem zasilił półki sklepowe.
Piszę dla tych, którzy dopiero wybierają się na zakupy, aby zwrócić na ten detal większą uwagę.
Ale nie ma tego złego...
przez ten drobny mankament ciężko wsunąć dziecku nóżki.
Szczególnie ważna sprawa zimą, kiedy dziecku ubiera się wiele warstw, co już jest dla niego denerwujące
i jeszcze dochodzi zapinanie kombinezonu, wtedy to można nazwać TOTAL WRZASK!
Niestety nie mogliśmy go dłużej trzymać w domu
i tym sposobem kombinezon spowrotem zasilił półki sklepowe.
Piszę dla tych, którzy dopiero wybierają się na zakupy, aby zwrócić na ten detal większą uwagę.
Ale nie ma tego złego...
Do naszego domku przywędrowało inne podobne cudeńko, z którego jesteśmy w 100% zadowoleni.
Kombinezon został przymierzony przez najmłodszego domownika i przyjęty z wielką aprobatą.
A na zdjęcia z modelem zapraszamy zimą, pochwalimy się:)
Co najważniejsze zamek( a nawet dwa!) wszyty do saaaaameeego końca, co naprawdę ułatwia ubiór:)
Kombinezon został przymierzony przez najmłodszego domownika i przyjęty z wielką aprobatą.
A na zdjęcia z modelem zapraszamy zimą, pochwalimy się:)
Co najważniejsze zamek( a nawet dwa!) wszyty do saaaaameeego końca, co naprawdę ułatwia ubiór:)
Jeszcze tylko ciepła czapa oraz szal i możemy się zmierzyć z ostrą zimą:)
P.S. Nasze dziecko poszło dziś spać o całą godzinę wcześniej.
Chyba jutro czeka nas dłuuuugi dzień i wczesna pobudka oczywiście:)
My mamy aż 3 kombinezony :) zdobyczne. 2 po siostrzeńcu i jeden z SH :) Wszystkie mają zamki takie aż do końca :)
OdpowiedzUsuńTen Wasz oczywiście śliczny.
czy ten pierwszy to nie jest czasem z Nexta? Trochę się na niego napalałam a tu taki zonk :|
OdpowiedzUsuńtak, ale nie polecam, przynajmniej mi nie przypadł do gustu:/
UsuńMy mamy dwa, z zamkami rozsuwanymi do końca.Taki jest mega wygodny. Czasmi metoda prób i błedów dochodzi sie do pewnych rzeczy -co odpowiada nam a co nie. U nas tak było.Czasami dobre rady mam pomagają.
OdpowiedzUsuńTen drugi kombinezon na zdjęciu jest świetny.
trudno. w takim razie odpada. Posłucham Twojej rady :)
OdpowiedzUsuńO! też się swego czasu na taki kombinezon "nadzialiśmy".A od kiedy Wojtek chodzić zaczął (czyli 2 zimę z kolei)- kupuję mu 2 dwuczęściowe kombinezony w podobnej kolorystyce.Mam więcej możliwości zamiany spodni i kurtki zwłaszcza w te bardziej błotniste dni...Wiadomo zimą pranie jest nieco uciążliwe, a dzieci uwielbiają się brudzić:)
OdpowiedzUsuńno tak, taki suwak to zonk... unikam jak ognia :)
OdpowiedzUsuńprzyjemne dla oka te kombinezony :)
OdpowiedzUsuńNie wszystko co ładne, wygodne;))
OdpowiedzUsuńDobrze że można było oddać i teraz jest wygodnie maluszkowi i mamie;))
szkoda tego pierwszego, ładniutki, no ale drugi dorównuje, także zima nie sroga.
OdpowiedzUsuńMy mamy jeden i muszę zaopatrzyć się w jeszcze jeden, bo czasem mojej gwieździe kupsko przez wszystkie warstwy przelatuje :D
oba są śliczne, klasyczne.
OdpowiedzUsuńdla mnie największym niewypałem jest zapięcie po skosie. tragedia ;/
My mieliśmy kiedyś takie śpioszki zapinane po skośie i zgadzam się, bardzo niewygodne.
UsuńNam został śliczny kombinezonik po poprzednim szkrabie - zawsze to taniej, ale miło kupuje się takie cudeńka.
OdpowiedzUsuńKurcze! A ja właśnie kupiłam taki jak ten 1 :/ ale za całego dychacza na allegro, więc żalu nie ma :D
OdpowiedzUsuńObydwa bardzo fajne
OdpowiedzUsuńA ja napisze tak: jak Muminek był malutki to miał kombinezony odpowiednio bez nóżek ( takie śpiworki ) i z nóżkami - rozpinane do stopki, a teraz jak gania jak szalony, to mam właśnie taki kombinezon rozsuwany do kroku i co ? i sprawdza się. ubieram nóżki - u nas szybko i maluch stoi i czeka na resztę, ale obawiam się, że przy mniejszych dzieciach jest to kłopotliwe, bo te nóżki to im trzeba wyginać chyba...
OdpowiedzUsuńno właśnie, przy większym dziecku nie będzie problemu, ale przy moim 4,5 miesięczniaku to jest bardzo problematyczne, nóżek wsadzić nie można i już!
Usuńpróbowałam sobie to wyobrazić i.. przestałam :/ dobrze, że kupiłaś inny bo jak zaczną się mrozu to trzeba będzie odpowiednio czas wyliczyć na ubranie i wyjście, żeby się maluch nie zgrzał a nie jakieś mocowania z nogawkami wtedy urządzać ;-)
Usuńfajne:))
OdpowiedzUsuńoba ładne wiesz miałam kiedyś taki z zamkiem do kroku a że to był z dziecka na kolejne to użytkowaliśmy wkładałam najpierw nogi potem resztę jakoś nam to szło ;)
OdpowiedzUsuńJa też kupując teraz kombinezon dla Antka zwracałam uwagę na zapinanie i od razu stawiałam na takie jakie u Was w drugim(nowszym) nabytku. Jest to chyba najwygodniejsza opcja, u nas da się jeszcze wywinąć łapki i stópki, przez co na pewno wystarczy na całą zimę gdyby Anti jeszcze kilka cm zyskał, polecam takie rozwiązanie :)Iwona nie wiem dlaczego dopiero teraz trafiłam na Twojego bloga, ale bardzo mi się podoba i zostaję:) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń