Odkąd jestem mamą jakoś zakupy ubraniowo-torebkowo-butowe
są mi nie po drodze.
Nie tworzę także żadnych list "must have" i tym podobnych.
Oczywiście jestem 100% kobietą i nie powiem, od czasu do czasu lubię pobuszować po sklepach,
a szczególnie po secondhandach, ale wszystko w umiarkowanych ilościach.
Ale to co znalazłam w sieci zdecydowanie chciałabym nabyć:)
Na pierwszy strzał idzie naszyjnik znaleziony nigdzie indziej jak na uwielbianym przeze mnie Pinterest.
Mega kolorowy, niesamowicie oryginalny i wyjątkowy.
Taaakie cudo mogłoby zawisnąć na mojej szyji.
Już się zastanawiam i kombinuję jakby tu wykonać taaaki wisior.
Spójrzcie tylko!
Patrząc na te płaskie, kolorowe kółeczka na myśl przychodzi mi tylko jedno:
Być może twórca właśnie tym się inspirował.
Następny strzał to drewniane sandały.
Markę Mohop i buty tej firmy znam już kilka lat.
Przypadkowo znalezione w sieci sandały totalnie zawładnęły moim umysłem.
Ode mnie ogromniaste BRAWA dla samej pomysłodawczyni projektu - Annie Mohaupt,
która naprawdę wykonała kawał dobrej roboty.
Na temat tych butów mogłabym pisać poematy, serio:)
Uważam, że są fenomenalne w każdym calu.
Drewniany spód plus tasiemki różnych faktur, grubości i kolorów dają cały ogrom możliwości.
Można je wiązać na milion sposobów!
Jedyny minus jaki tutaj widzę, to cena.
Najtańsze z nich to cena rzędu około 80 dolarów, najdroższe to ponad 400!
Mieszkając jeszcze w Anglii wielokrotnie otwierałam portfel i wyciągałam kartę,
ale zawsze jakieś licho mi podpowiadało: "Nie rób tego, są za drogie.."
Ale obiecuję, kiedyś je sobie kupię i będę je wiązać na tysiąc sposobów:)
źródło
No sami powiedzcie, czy nie są genialne?
Zapraszam Was na ich stronę internetową, gdzie można w pełni zobaczyć ofertę.
Oczopląsu można dostać, ale warto:)